poniedziałek, 8 czerwca 2015

Rozdział 2 "Zegarek"

- Camila ? Mike ? - spytałam przerażona - O co chodzi ?
- Spokojnie - zaśmiał się brunet - Nic ci nie zrobimy. Chcemy tylko porozmawiać.
      Przeczesałam włosy ręką starając się nie patrzeć chłopakowi w oczy.
- Możemy wejść ? - dziewczyna uniosła brwi.
      Przesunęłam się żeby mogli wejść i zaprowadziłam ich do salonu. Widząc jak moi goście siadają na kanapie, usiadłam na fotelu z dala od nich. Kiedy Mike zauważył moje poczynania na jego twarzy pojawiło się rozbawienie.
- To o czym chcieliście porozmawiać ?
       Camila i Mike wymienili spojrzenia po czym wstali z miejsc przysiadając się bliżej mnie.
- Słuchaj Astrid na świecie istnieją rzeczy których normalni ludzie nie potrafią .
- Na przykład ?
       Brunet westchnął i skupił się na szklance która stała na stoliku przed nim. Po chwili naczynie unosiło się w powietrzu.
-  To jest niedorzeczne ! - wstałam wściekła - Wynoście się z mojego domu ! - wrzeszczałam - Nie będziecie mi wmawiać takich bzdur !
      Mike wstał, położył ręce na moich ramionach i spojrzał głęboko w oczy.
- Spokojnie - szepnął - Astrid to nie są bzdury, to szczera prawda - mówił gładząc mój policzek - Uwierz mi. W naszej szkole jest wiele ludzi takich jak my - posłał mi uśmiech.
- Wynoście się - szepnęłam opadając na kanapę.
     Chłopak posłał mi smutne spojrzenie i pociągnął Camile w stronę wyjścia. Gdy usłyszałam zamykające się drzwi podeszłam do nich i zamknęłam je na klucz po czym ruszyłam do swojego pokoju.
     Wzięłam telefon z biurka i wybrałam numer do Petera.
- Halo ? - usłyszałam głos przyjaciela.
- Boże Peter nie uwierzysz jak bardzo powaleni są ludzie tutaj.
- Co się stało ?
- Pamiętasz jak ci mówiłam o Mike'u i Camili ?
- Mhm - mruknął
- Przed chwilą u mnie byli i mówili mi że na świecie istnieją ludzie którzy mają magiczne moce
- Boże kobieto gdzieś ty się przeprowadziła - zaśmiał się chłopak.
- Też się zastanawiam - mruknęłam

~*~
        Następnego dnia obudziło mnie wnerwiające brzęczenie budzika. Nie podnosząc się próbowałam go wyłączyć. Skończyło się na tym że urządzenie spadło z szafki. Jednak gdy podniosłam się do pozycji siedzącej zegarek lewitował nad podłogą. Krzyknęłam zrywając się z łóżka. 
       Stałam wpatrując się w budzik gdy nagle usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. 
- Co tu się dzieje ? - usłyszałam głos matki - Czemu krzyczałaś ?
       Odwróciłam się w jej stronę, zasłaniając zegarek.
- Emm zobaczyłam pająka - wymyśliłam na poczekaniu - Wiesz przecież jak się ich boje.
-  Dobrze - westchnęła mama - A teraz się ubieraj śniadanie stoi już na stole - rozejrzała się po pokoju po czym wyszła. 
      Odetchnęłam głęboko, łapiąc budzik i stawiając go na półce. Wyjęłam z szafy jakieś ubrania  po czym ruszyłam do łazienki.

~*~
    Dzisiaj pierwszą lekcją miał być wf, czyli nie tak źle. Westchnęłam wchodząc do szkoły i szukając jakiejś osoby która mogłaby mi pomóc dojść do sali w której miała się odbyć lekcja. 
- Hej - podeszłam do jednej z dziewczyna którą widziałam wczoraj na matematyce. Kiedy się odwróciła kontynuowałam - Mogłabyś mi pokazać gdzie jest sala od wf-u ? 
- Tak jasne - uśmiechnęła się w moją stronę - Właśnie tam szłam. Chodź. 
   Mówiąc to poprowadziła mnie w stronę jakichś ogromnych drzwi za, którymi znajdowały się dwie pary mniejszych drzwi. 
- Tu jest szatnia damska - oznajmiła wskazując na drzwi po lewej - A tam męska - powiedziała marszcząc nos. 
   Gdy wskazała na drugie drzwi poczułam ogromny smród. 
- Czuje - powiedziałam machając ręką przed nosem żeby odgonić ten okropny zapach. 
- Dobra chodź.
   Weszłyśmy do szatni i ruszyłyśmy w stronę wolnej ławki. Gdy się już przebrałam schowałam ubrania do szafki i spojrzałam w stronę brunetki która patrzyła na mnie wyczekująco. 
- O boże - krzyknęła kiedy szłyśmy do wejścia na sale - Nie przedstawiłam ci się ! Jestem Sky.
- Astrid - uśmiechnęłam się w jej stronę. 
    Resztę drogi przeszłyśmy w ciszy. Kiedy doszłyśmy praktycznie wszyscy już byli. Stanęłam ze Sky na samym końcu patrząc wyczekująco na nauczyciela. 
- Dobrze dzisiaj pogramy sobie w koszykówkę ! - krzyknął mężczyzna a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. 
     Uwielbiałam grać w kosza. 
- Raven ! Nathan ! Wybieracie składy !
    Na środek wyszły dwie osoby i zaczęły wybierać osoby.
- Sky ! - krzyknęła nagle dziewczyna. 
    W końcu zostałam sama z dwiema innymi dziewczynami. Wiedziałam że wybiorą mnie ostatnią dlatego że nie wiedzą jak gram. 
- Ty ! - krzyknął nagle chłopak wskazując na mnie palcem po czym lekko się uśmiechnął. 
    Kiedy przechodziłam koło kapitana drużyny uśmiechnęłam się do niego prowokująco. 
- Dobra ! Gramy - oznajmił trener i wyrzucił piłkę w powietrze. 
    Połowę gry wszyscy mieli mnie w dupie. Jednak w pewnym momencie kiedy stałam przed koszem Nathan nie mając do kogo podać, rzucił piłkę w moją stronę. Którą od razu po złapaniu wrzuciłam do kosza tym samym wygrywając mecz. Gdy piłka spadła na ziemie wszyscy z mojego zespołu zaczęli krzyczeć. 
- Dobra jesteś - powiedział chłopak podchodząc do mnie - Jestem Nathan.
 Nie zdążyłam odpowiedzieć ponieważ podbiegł do nas jeden chłopak z naszego składu. 
- Boże dziewczyno wymiatasz ! - powiedział - A tak w ogóle jestem Leo ! 
- Astrid.
     Gdy już miałam zamiar odejść usłyszałam krzyk.
- Astrid chciałabyś przyjść dzisiaj do mnie na imprezę ?! - zawołał Nathan
     Odwróciłam się powoli.
- Z wielką chęcią - oznajmiłam a na mojej twarzy pokazał się uśmiech


~*~
     - Mamo wychodzę ! - wrzasnęłam zamykając za sobą drzwi.
     Rozejrzałam się do około i ruszyłam w stronę podjazdu. Gdy zobaczyłam Nathana opierającego się o maskę samochodu, na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- No dobry wieczór pani - przywitał się - Ślicznie wyglądasz.
- A dziękuje - zaśmiałam się 
- Nie będzie ci przeszkadzać że będziemy trochę wcześniej przed imprezą ? Wiesz w końcu urządzam ją u siebie w domu i muszę jeszcze coś tam zrobić.
- Nie no jasne rozumiem - posłałam mu uśmiech i wsiadłam do auta.
       Przed wypadkiem taty i Emily uwielbiałam chodzić na imprezy. A co dziwne nie byłam taką grzeczną dziewczynkę na jaką wyglądam. Gdy mój były chłopak Luke poznał moje prawdziwą "Ja" był w szoku. Imprezowaliśmy razem prawie codziennie, a później wszystko się spieprzyło. Odkryłam go na zdradzie z największą zdzirą w szkole, ale czego ja miałam się po nim spodziewać ? W szkole połowa dziewczyn miała nad łóżkiem zdjęcie z jego jebaną mordą. I jeszcze te jego słowa gdy nakryłam go w łóżku z tą głupią dziewczyną "Przepraszam kochanie, ale znudziłaś mi się". A jeb się szmaciarzu.
       Westchnęłam gdy usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Wyciągnęłam urządzenie z kieszeni i spojrzałam na ekran. Zastanawiałam się przez chwilę czy odebrać jednak w końcu przyjęłam połączenie.
- Cześć Asusia ! - usłyszałam kobiecy głos.
- Cześć Katie - jęknęłam - I mówiłam ci żebyś tak do mnie nie mówiła.
       Katie jest tak jakby moją "przyjaciółką"... to znaczy natrętną znajomą. Przybłąkała się do mnie na stołówce kiedy zobaczyła że siedzę sama. I tak musiałam ją znosić przez cały rok.
- Sooorry ! - wrzasnęła tak głośno że musiałam odsunąć telefon od ucha.
     Spojrzałam w stronę Nathan zbolałym wzrokiem na co on się zaśmiał.
- No to co porabiasz ?! - krzyczała
- Wiesz właśnie jadę na imprezę i ni...
- Jedziesz na imprezę ?! - nie dała mi dokończyć - A pamiętasz jak...
     Oderwałam telefon od ucha i przerwałam połączenie. Pokręciłam głową, patrząc na ekranik telefonu. Nagle usłyszałam głośny śmiech.
- Wkurzająca koleżanka z poprzedniej szkoły ? - mówił cały czas się śmiejąc
- I z czego rżysz idioto ? - spytałam, ale mimowolnie na mojej twarzy widniał uśmiech.
      Resztę drogi przejechaliśmy cały czas rozmawiając i co chwilę wybuchając śmiechem.
- No jesteśmy na miejscu - oznajmił Nathan zatrzymując się na podjeździe.

------------------------------------------------------------------------------------
Hej !
 Dzisiaj taki trochę krótszy rozdział.
W rozdziale pojawiło się trochę mniej wątków fantasy, ale jednak coś tam jest.
No to oceniajcie i komentujcie. 
Pozdrawiam ❤
Emma 

      

sobota, 23 maja 2015

Rozdział 1 "Co się ze mną dzieje ?"

    - Astrid wstawaj ! - usłyszałam wrzask matki - Spóźnisz się do szkoły ! - krzyczała wściekła - Pierwszy dzień w nowej szkole i już spóźnienie ! Wstawaj ! - krzyknęła i wyszła z pokoju.
     Z ociąganiem podniosłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej luźną szarą bluzkę, podarte czarne rurki i beanie po czym ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki, orzeźwiający prysznic, ubrałam się i pomalowałam. Wróciłam jeszcze na chwilę do pokoju żeby wziąć torbę po czym zeszłam na dół.
      Wbiegłam do kuchni i usiadłam przy stole. Wyciągnęłam telefon i zerknęłam na zegarek. Usłyszałam chrząkniecie. Podniosłam wzrok i zobaczyłam mamę z talerzem naleśników.
- Jedz szybko - powiedziała - Zaraz musisz wychodzić - oznajmiła kładąc talerz na stole.
        Zjadłam szybko śniadanie spoglądając co chwilę na telefon. Kiedy skończyłam jeść zerwałam się z krzesła i ruszyłam w stronę wyjścia. Przy drzwiach założyłam swoje czarne conversy i z kieszeni wyciągnęłam telefon i słuchawki. Włożyłam słuchawki do uszu i odwróciłam się w stronę mojej rodzicielki.
- Cześć ! -krzyknęłam do mamy i wyszłam z domu.      
Idąc w stronę samochodu wyciągnęłam z torby kluczyki. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam.
     Czy stresowałam się nową szkołą ? No ba. Kto by się nie stresował. Ale musiałyśmy się przeprowadzić. Po wypadku taty i Emily wszystko nam ich przypominało. Mama często chodziła do pokoju Emily i zamykała się w nim na kilka godzin. W nocy często słyszałam jak płacze. Ze mną po wypadku też zaczęło się coś dziać. Kiedy jechałyśmy do tego miasta przez okno samochodu zobaczyłam dziewczynę która przemieniła się w kruka.
      Potrząsnęłam głową wyrywając się z zamyśleń. Westchnęłam i widząc budynek szkoły zjechałam na parking. Kiedy wysiadłam z samochodu usłyszałam gwizd. Odwróciłam się i zobaczyłam dwóch chłopaków.
- Fajne autko - powiedział jeden gdy już miałam odchodzić. Odwróciłam głowę w jego stronę i podniosłam brew - Twoje ? - spytał. Posłałam mu uroczy uśmiech i ruszyłam w stronę szkoły.
      Byłam pewna że nie zdążę na lekcje. Po pierwsze zaspałam po drugie w ogóle nie znałam tej szkoły. Westchnęłam i podeszłam do jakiejś brunetki która grzebała w szafce.
- Przepraszam - powiedziałam a dziewczyna odwróciła się w moją stronę - Czy mogłabyś mi pokazać jak dojść do sekretariatu ? Bo wiesz jestem tu nowa i niezbyt orientuje się gdzie co jest.
- Jasne - posłała mi promienny uśmiech i pociągnęła w głąb korytarza - A tak w ogóle jestem Camila.
- Astrid.
- Skąd do nas przyjechałaś ? - spytała wciągając mnie do jakiegoś korytarza.
- Jestem z Sydney.
Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona.
- Serio ? To strasznie daleko od Perdido Beach.
       Wzruszyłam ramionami i mruknęłam coś pod nosem. Camila jedynie posłała mi uśmiech. Szłyśmy tak jeszcze około 10 minut dopóki nie stanęłyśmy przed jakimiś drzwiami.
- No proszę tu masz sekretariat - wskazała ręką drzwi - Ja już muszę lecieć. Za chwilę mam lekcje - mrugnęła i ruszyła w swoją stronę.
         Odwróciłam się i zapukałam do drzwi.

~*~ 
      Westchnęłam i spojrzałam na plan który przed chwilą dostałam. 
      "Matma" pomyślałam patrząc na plan. Rozejrzałam się po korytarzu.
- Cholera - zaklęłam widząc że praktycznie nikogo nie ma na korytarzu. 
        Zerknęłam jeszcze raz na plan i ruszyłam na poszukiwania klasy. 

~*~
      Po 30 minutach włóczenia się bez sensu po szkole znalazłam swój cel.
      Widząc drzwi z numerkiem 203 od razu weszłam do środka. Kiedy zdyszana stanęłam na środku klasy wszystkie spojrzenia wylądowały na mnie. Zerknęłam na nauczyciela który stał przy tablicy coś tłumacząc.
- Kto mi powie... - zaczął odwracając się w stronę klasy.
       Kiedy zauważył że nikt go nie słucha skierował swój wzrok na mnie.
- Przepraszam - zaczął - Kim jesteś ?
- A tak. Astrid Steel. Jestem nowa - uśmiechnęłam się do nauczyciela - Przepraszam że się spóźniłam, ale na razie nie zbyt orientuje się gdzie co jest.
- Dobrze - westchnął - Siadaj.
      Skierowałam się na koniec klasy gdzie było jedyne wolne miejsce koło jakiegoś chłopaka. Kiedy przyjrzałam mu się bliżej zauważyłam że to ten chłopak z parkingu.
- Cześć - uśmiechnął się do mnie kiedy usiadłam na krześle koło niego - Jestem Mike.
- Astrid - powiedziałam wyjmując zeszyt.

~*~
       Wyszłam z klasy i spojrzałam na plan.
- No proszę - usłyszałam nad sobą głos.
        Odwróciłam się i zobaczyłam Mika i Camile.
- Co ? - mruknęłam chowając kartkę z planem do torby. 
- Mamy wszystkie lekcje razem - na jego twarzy znów pojawił się ten jego uśmiech. 
      Boże facet przestań się tak uśmiechać bo ci przywalę, pomyślałam a co dziwne Camila cicho się zaśmiała. Tak jakby wszystko słyszała...
- I co ? - mruknęłam próbując ukryć zdziwienie.
- No i to że się zaprzyjaźnimy - i znów ten uśmiech.
     Zamknęłam oczy policzyłam do dziesięciu. Gdy otworzyłam oczy ten debil klęczał na ziemi trzymając się za brzuch. Spojrzałam na Camile z przerażeniem.
- Co się stało ? - spytałam szeptem
- Nic takiego - powiedziała i klęknęła koło bruneta.
      Rozejrzałam się i jak najszybciej z tamtą uciekłam. Postanowiłam do końca przerwy schować się w łazience.

~*~
      Wbiegłam do domu, zatrzasnęłam za sobą drzwi po czym oparłam się o nie i zjechałam w dół. Podciągnęła kolana pod brodę a palce wplotłam we włosy. 
- Co się ze mną dzieje ? - wyszeptałam do siebie.
       Powoli podniosłam się z podłogi i ruszyłam do swojego pokoju. Gdy weszłam do pokoju położyłam torbę przy biurku a sama rzuciłam się na łóżko. 
       Zamknęłam oczy wsłuchując się błogą ciszę. Jednak po chwili mój spokój przerwał dźwięk telefonu. Wstałam i podeszłam do biurka. Usiadłam na krześle a z torby wyciągnęłam iPhona. Bez patrzenia na ekran odebrałam. 
- No i jak ci się podoba nowa szkoła ? - gdy usłyszałam ten głos na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Peter ! - krzyknęłam - Czemu nie zadzwoniłeś wcześniej ? 
- Przepraszam kochanie nie miałem czasu. No wiesz... szkoła - oznajmił zrezygnowany - A jak u ciebie ? 
- Peter... dzieje się ze mną coś dziwnego.
    Opowiedziałam mu wszystko. Od dziewczyny przemieniającej się w kruka przez dziwną sytuacje z Camilą po wypadek Mika.
- Mała może to wszystko przez stres. 
- Może tak - westchnęłam - Dobra muszę kończyć.
- Pa mała.
- Cześć duży - zaśmiałam się i wcisnęłam czerwony guzik oznajmiający koniec rozmowy.
    Wyjęłam z torby książki po czym zabrałam się za prace domowe. Gdy byłam już w połowie mojego zajęcia postanowiłam zaparzyć sobie herbaty. Zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Nalałam wody do czajnika i ustawiłam go na gazie. Z szafki wyciągnęłam kubek i torebkę herbaty. Oparłam się o blat czekając aż woda się zagotuje. 
    Chłopak z którym wcześniej rozmawiałam to Peter - mój najlepszy przyjaciel. Znamy się praktycznie od urodzenia. A wszystko dzięki naszym rodzicom. Moja mama i mama Petera leżały na tej samej sali gdy były w ciąży. Spędziły ze sobą tyle czasu że w końcu się ze sobą zaprzyjaźniły. Praktycznie każdy dzień spędzaliśmy razem mimo tego że chodziliśmy do innych szkół. Kiedyś nawet ze sobą byliśmy, ale niezbyt wyszło. Chociaż wydaje mi się że Peter nadal czuję coś do mnie coś więcej niż tylko przyjaźń.
       Tak się zamyślałam że kiedy czajnik zaczął piszczeć niechcący potrąciłam kubek stojący na blacie. Jednak naczynie nie rozbiło się. Zatrzymało się kilka centymetrów od ziemi. Moje oczy gwałtownie się powiększyły. Gwałtownie cofnęłam rękę a kubek spadł na ziemię, rozbijając się. Po kuchni rozszedł się nie przyjemny dźwięk. Przykucnęłam żeby pozbierać resztki naczynia, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Stanęłam na równe nogi i ruszyłam do przedpokoju.
        Kiedy otworzyłam drzwi... zamarłam

~*~
Cześć i czołem !
Tak w końcu pojawił się pierwszy rozdział mojego nowego opowiadania. Mam nadzieje że wam się spodoba bo mam zamiar włożyć zajebiście dużo pracy. Przepraszam że tak długo trwało dodanie pierwszego rozdziału, ale zeszyt w którym miałam cały rozdział gdzieś mi się zgubił.
PS: Szukam kogoś kto mógłby zrobić mi szablon :-)

Pa pa !